Historia ta opowiedziana została przez rodzoną siostrę s. Faustyny, Natalię Grzelak i dotyczy czasów kiedy Helenka, mając 18 lat pracowała w Łodzi. Natalia wspomina, że Helena znacznie różniła się od swoich sióstr. Podczas gdy Gienia (kolejna z sióstr Kowalskich) lubiła spędzać wolny czas na zabawie i uciechach, Helenka najczęściej rozglądała się wtedy komu usłużyć i pomóc. W domu, w którym służyła, pod schodami była komórka, a w niej żył chory, samotny człowiek. Helenka przynosiła mu jedzenie, myła go i pocieszała. Często mówiła mu o Panu Bogu, a w końcu przyprowadziła do niego księdza, żeby chory mógł się wyspowiadać i przyjąć Komunię Świętą. Natalia wspomina, że ten człowiek był bardzo lichutki, a Helenka szczęśliwa, że zdążył się pojednać z Bogiem, bo już następnego dnia umarł.
ONA ZAWSZE CHCIAŁA PROWADZIĆ LUDZI DO BOGA!
Ta historia to piękna opowieść o miłosierdziu wobec drugiego człowieka. Miłosierdzie charakteryzuje się tym, że zawsze ma na względzie wieczne dobro człowieka. Helenka bardzo dobrze to rozumiała, chociaż nikt jej tego nie uczył i niczego jej nie tłumaczył. Serce młodej dziewczyny, szczególnie przygotowywanej do misji miłosierdzia, wyczuwało o co tak naprawdę w nim chodzi. Najprawdopodobniej Helenka przeczuwała, że temu człowiekowi zostało już niewiele czasu, wiedziała, że był bardzo słaby i w każdej chwili może odejść. W głębi serca była przekonana, że najważniejszym i największym co może mu dać jest to, żeby przyprowadzić go do Pana Boga.
Opracowano na podstawie opowieści s. Gaudii Skass, ZMBM